Bejbi blues - całkiem dobry polski film




                                                      ulotka dystrybutora

Zastanawia mnie dlaczego ten film dostał tyle negatywnych recenzji i przepadł wśród innych, wcale nie ciekawszych, polskich produkcji. Nie oglądałam debiutu Katarzyny Rosłaniec "Galerianki", bo już tytuł mnie zniechęcił. Na "Bejbi blues" trafiłam przypadkiem i pozytywnie się zaskoczyłam. Zwłaszcza młodzi aktorzy, w tym główna rola Magdaleny Berus, są atutem. Nie ma tu sztucznej gwary młodzieżowej, ubrania, wygląd nastolatków i ich sposób zachowania jest jakby wyjęty z ulicy.

W latach 90-tych szokującym obrazem był amerykański film "Kids" o nastolatku, który z premedytacją zaraża swoje partnerki (często 12 i 13 - letnie) wirusem HIV. Reżyser filmu, Larry Clark, nowojorski fotograf, postanowił w beznamiętny sposób pokazać życie amerykańskich dzieciaków. Film sprawia wrażenie dokumentu i przez to tym bardziej jest wstrząsający. Na reżysera spadła fala krytyki oburzonej publiczności, że przecież obraz jest obsceniczny, nieprawdziwy i przecież dzieci tak nie żyją, a reżyser pokazał jakąś patologię. Oczywiście reżyser przedstawił pewną grupę, deskorolkarzy z Nowego Jorku, ale zrobił to w taki sposób, że trudno mu nie uwierzyć.

Podobnie jest z filmem Rosłaniec - jej film jest prawdziwy. Nie mam w swoim otoczeniu współczesnych nastolatków, alle wierzę że taka historia mogłaby się wydarzyć. Film opowiada o dziewczynie, zafascynowanej modą, otaczającej się modnymi ludźmi, modną muzyką i modnym chłopakiem, z którym ma dziecko. Dziecko jest modnym gadżetem, można je fajnie ubrać, wystylizować, ale poza tym jest problemem. Ojciec dziecka nie umie się nim zająć, bo woli palić marihuanę z kumplem, przyjaciółka bohaterki zajęta jest sobą, sąsiadka która się najczęściej małym zajmuje, w końcu też ma dość. Splot różnych wydarzeń powoduje dramatyczny koniec.

Film Katarzyny Rosłaniec nie jest dydaktycznym czy moralizatorskim wywodem na temat nieodpowiedzialności. Nie ma w tym filmie ocen i pewnie dlatego publiczność oraz krytycy uznali, że nie pogłębiła tematu nastoletnich matek, że tylko dotknęła problemu. Tyle że to nie jest temat tego filmu. Udało się reżyserce bardzo dobrze oddać realia współczesnej Polski, ludzi, relacji, co niewielu polskim twórcom się udaje. Podobnie jak Larry Clark w 1995 roku wszedł z kamerą w życie amerykańskich deskorolkarzy, tak Rosłaniec przedstawia polskich nastolatków Anno Domini 2012. Film polecam, zwłaszcza dla Magdaleny Berus.

Komentarze

  1. Film zobaczyłam przypadkiem - zabierałam się do prasowania ( której to czynności szczerze nienawidzę) i w ramach czasoumilacza włączyłam sobie canal+. Resztę czasu spędziłam na kanapie z żelazkiem (zimnym) na kolanach, bo film mnie wciągnął i zaintrygował. Wcześniej go nie widziałam z powodu uprzedzenia i niepochlebnych recenzji. A tu taka niespodzianka! Zazwyczaj w polskich filmach o młodzieży razi mnie sztuczność. Tzw "młodzi" aktorzy mają zazwyczaj dobrze po 25 roku życia i na 17-latków nijak nie wyglądają. Poza tym dialogi swoją młodzieżowość biorą chyba z lat 50- tych ("ale jesteś frajer! Byla heca na cztery fajerki!"). A w bejbi blues młodzi aktorzy sa autentyczni i to jest ogromny plus. Na tym tle uznane stare aktorskie wygi wyglądają jak doklejone postacie. Szczególnie marna jest Katarzyna Figura.
    Zakochana - dopisz coś jeszcze o warstwie wizualnej filmu, bo to tez jest super. Nie chodzi o to, ze Warszawa wyglada jak Nowy Jork - tak jest w kazdym serialu (fuj!). Tu sa kadry jak obrazy - np. bohaterka z dzieckiem na tle kropek. Fantastyczne:)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja byłem wśród tych negatywnych recenzentów. I wcale nie chodzi mi o autentyczność czy nieautentyczność obrazu nastolatków, ile o jego schematyczność. Nawet to, że dziać się musi akurat na Pradze, główna bohaterka jest niespełnioną artystką, a jej wybranek - synalkiem bogatych rodziców. Dla mnie już to jest jakimś przerysowaniem.
    No i rzecz błaha: dbałość o szczegóły. Jeśli pokazujemy Warszawę, to jak w niej - u licha - zielone tramwaje:)

    pozdrawiam, kozmo.blox.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się że trochę schematów tam było,ale mimo to film dobrze się ogląda,aktorzy radzą sobie z rolami,mi się podobał!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ministerstwo czasu

Wilk z Wall Street

Kika - hiszpański zawrót głowy