Prawda czasu prawda ekranu czyli Kamienie na szaniec

Przyznam się, że "Kamienie na szaniec" były w podstawówce moją ulubioną książką. Książka jest świetnie napisana, pokazuje etos przyjaźni i etos patriotyzmu, który odszedł już dawno do lamusa. Wzruszona losem tych chłopaków i dziewczyn okresu okupacji myślałam sobie, że nie ma już takich ludzi, że odeszli razem z II wojną światową.
Jak trochę podrosłam zdałam sobie sprawę z tego, że ksiązka była napisana "ku pokrzepieniu serc", że przedstawia hagiograficzne sylwetki bohaterów. Że może wcale nie chcieli umierać ani się poświęcać dla kraju, że może nie byli dojrzali ponad swój wiek, że spotykali się z dziewczynami i że po prostu byli młodymi ludźmi w ciężkich czasach. Dlatego jak usłyszałam o ekranizacji książki przygotowywanej przez Roberta Glińskiego, który w wywiadach zapewniał, że stworzy obraz bohaterów z krwi i kości, z niecierpliwością czekałam na premierę.Okazało się, że film budzi emocje wśród potomków bohaterów, wśród historyków, środowisk prawicowych i harcerzy. Historycy zarzucali Glińskiemu, że stworzył współczesny obraz Zośki, Rudego i Alka, który nie ma nic wspólnego z obyczajowością lat 30-tych. Środowiska prawicowe uznały, że za mały nacisk został w obrazie położony na patriotyzm w rozumieniu umierania z radością za ojczyznę. Harcerze oburzyli się na niezgodne z harcerskim etosem ukazanie bohaterów i nadużycia w użyciu munduru harcerskiego w jednej ze scen w filmie. Dużo emocji wzbudzało też pokazanie scen erotycznych.
Film jest ciekawy i warty zobaczenia, chociaż jest sporo niedoróbek. Aktorzy grający rodziców są patetyczni i sztuczni, zastanawiam się czy reżyser im tak kazał się zachowywać? Po Globiszu, Stence, Żmijewskim spodziewałabym się czegoś więcej. Role kobiece niestety nieudane i nie wiem czy to wina aktorek, scenariusza, reżysera. Za mało scen "małego sabotażu", w książce rozbudowane, w filmie zmarginalizowane.  A szkoda, bo wyobraźnia uprzykrzania życia hitlerowcom okupującym Warszawę nie znała granic.
Mocne strony "Kamieni na szaniec" to role młodych aktorów, zwłaszcza Tomasz Ziętek w roli Rudego jest absolutnie genialny. Jest całkowicie wiarygodny, tak sobie wyobrażałam tego wrażliwego chłopaka. Akcja pod Arsenałem trzymająca w napięciu, mimo że znałam przecież jej zakończenie. Bardzo dobra scenografia, dbałość o szczegół, świetne odwzorowanie saloników inteligenckich, strojów, fryzur z tamtych czasów. Zośka, Rudy i Alek w filmie Glińskiego są wychudzonymi chłopcami, wyglądającymi na maksymalnie 15 lat, co udramatycznia ich los. Nie są to herosy z serialu "Kolumbowie rocznik 20" z Janem Englertem w roli głównej, to dzieci, które giną w bólu i krwi, a nie z patetycznym uśmiechem na ustach. Czuć ich lęk, strach i wachanie czy nie ponoszą za dużej ceny za "mały sabotaż". Brali udział w niebezpiecznej grze i dopadły ich jej konsekwencje. Mnie wizja Glińskiego przekonuje. 




Komentarze

  1. Tomasz Ziętek odkryciem aktorskim, czekam na więcej filmów z jego udziałem.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zacznijmy od nowa - świetna muzyka i nic poza tym

Bogowie-dobre polskie kino

Mama - film, którego nie można pominąć