Anatomia zła jest po prostu zła
Jacku Bromski, panie reżyserze, który pewnie nigdy nie przeczytasz mojego bloga, czemu nakreciłeś taki słaby film??Z całkiem dobrą obsadą: Stroińskim,Kowalczykiem,Głowackim,Sewerynem. Aktorzy źle prowadzeni przez reżysera, wątki niedoprowadzone do końca i do tego te fatalne stereotypy, jakich już w polskim kinie (na szczęście!) coraz mniej: jak kobieta to prostytutka, jakżeby inaczej. Historia niby na faktach tylko ciężko się domyśleć o które fakty chodzi. A że są pokazane dwa światy: mediów i ponurej polskiej rzeczywistości, które nijak się mają do siebie, to dopiero się dowiedziałam od jednego z aktorów opowiadających o co w tym filmie chodzi.Sama bym się nie domyśliła, że to jeden z wiodących tematów filmu.
W "Anatomii zła" mamy całkiem dobry początek, świetnego Stroińskiego (nagroda na festiwalu w Gdyni za najlepszą rolę męską zasłużona), ale reżyser wpadł na pomysł by wprowadzić dodatkowe wątki, drugiego głównego bohatera (nieszczęśliwie obsadzony w tej roli Marcin Kowalczyk, któremu tylko krzywdę tym filmem zrobiono) przez co akcja filmu krąży już wokoło dwóch bohaterów.W tle pojawia się jeszcze Andrzej Seweryn, który znowu gra umoczonego w lewe interesy biznesmena (a widz ma wrażenie, że ogląda "Uwikłanie" Bromskiego gdzie Seweryn miał identyczną rolę).
Historia (niby na faktach) dotyczy wynajęcia przez skorumpowanego prokuratora (Głowacki) zabójcy na zwolnieniu warunkowym (Stroiński). Trzeba zabić "grubą rybę" z polityki, przeszkadzającą w prowadzeniu interesów nieuczciwemu biznesmenowi. Zabójca na zlecenie nie czuje się na siłach by sam zabić, bo wzrok już nie ten co kiedyś, dlatego znajduje byłego żołnierza, ze służby usuniętego za zabicie cywili w Iraku (Kowalczyk). Pojawia się jeszcze wątek miłosny w postaci prostytutki hotelowej (Olszańska). Historia poprowadzona jest nierówno aż do przewidywalnego zakończenia.
Gra młodej aktorki Michaliny Olszańskiej wprawiła mnie w zażenowanie, zwalam znowu na reżysera, że źle obsadził tę panią. Zresztą wątek z prostytutką mógłby spokojnie być usunięty z tego filmu, nic nie wnosi, nie jest żadnym zwrotem akcji, nie chcę posądzać Bromskiego że ta rola została dopisana do filmu ze względu na Olszanską,prywatnie córkę znanej polskiej aktorki.
Dialogi, a przede wszystkim moralizatorskie monologi Stroińskiego są nie do wytrzymania, ale muszę oddać cześć temu wspaniałemu aktorowi, że sposób w jaki te monologi wypowiada daje się strawić.Gdyby ten stek banałów wygłosił ktoś inny chyba bym wyszła z kina.
Szkoda mi Marcina Kowalczyka, świetnego i utalentowanego aktora, znanego z doskonałej roli Magika w "Jesteś Bogiem". Tutaj kompletna klapa, ale nie z winy aktora. Jego postać została moim zdaniem źle rozpisana na etapie scenariusza,potem pewnie reżyser nie miał też na nią pomysłu. Aktor się pogubił, widać że walczy o jakąś autentyczność (a znany jest z warsztatu metodą stanislawowską), wyniki są niestety słabe.
Pomysł na film był dobry - wyszło dużo poniżej możliwości Bromskiego.Czy to nie etap "kończ Waść,wstydu oszczędź"?Może warto się już skupić na pracy w Polskim Instytucie Filmowym,a dać młodym robić filmy?
W "Anatomii zła" mamy całkiem dobry początek, świetnego Stroińskiego (nagroda na festiwalu w Gdyni za najlepszą rolę męską zasłużona), ale reżyser wpadł na pomysł by wprowadzić dodatkowe wątki, drugiego głównego bohatera (nieszczęśliwie obsadzony w tej roli Marcin Kowalczyk, któremu tylko krzywdę tym filmem zrobiono) przez co akcja filmu krąży już wokoło dwóch bohaterów.W tle pojawia się jeszcze Andrzej Seweryn, który znowu gra umoczonego w lewe interesy biznesmena (a widz ma wrażenie, że ogląda "Uwikłanie" Bromskiego gdzie Seweryn miał identyczną rolę).
Historia (niby na faktach) dotyczy wynajęcia przez skorumpowanego prokuratora (Głowacki) zabójcy na zwolnieniu warunkowym (Stroiński). Trzeba zabić "grubą rybę" z polityki, przeszkadzającą w prowadzeniu interesów nieuczciwemu biznesmenowi. Zabójca na zlecenie nie czuje się na siłach by sam zabić, bo wzrok już nie ten co kiedyś, dlatego znajduje byłego żołnierza, ze służby usuniętego za zabicie cywili w Iraku (Kowalczyk). Pojawia się jeszcze wątek miłosny w postaci prostytutki hotelowej (Olszańska). Historia poprowadzona jest nierówno aż do przewidywalnego zakończenia.
Gra młodej aktorki Michaliny Olszańskiej wprawiła mnie w zażenowanie, zwalam znowu na reżysera, że źle obsadził tę panią. Zresztą wątek z prostytutką mógłby spokojnie być usunięty z tego filmu, nic nie wnosi, nie jest żadnym zwrotem akcji, nie chcę posądzać Bromskiego że ta rola została dopisana do filmu ze względu na Olszanską,prywatnie córkę znanej polskiej aktorki.
Dialogi, a przede wszystkim moralizatorskie monologi Stroińskiego są nie do wytrzymania, ale muszę oddać cześć temu wspaniałemu aktorowi, że sposób w jaki te monologi wypowiada daje się strawić.Gdyby ten stek banałów wygłosił ktoś inny chyba bym wyszła z kina.
Szkoda mi Marcina Kowalczyka, świetnego i utalentowanego aktora, znanego z doskonałej roli Magika w "Jesteś Bogiem". Tutaj kompletna klapa, ale nie z winy aktora. Jego postać została moim zdaniem źle rozpisana na etapie scenariusza,potem pewnie reżyser nie miał też na nią pomysłu. Aktor się pogubił, widać że walczy o jakąś autentyczność (a znany jest z warsztatu metodą stanislawowską), wyniki są niestety słabe.
Pomysł na film był dobry - wyszło dużo poniżej możliwości Bromskiego.Czy to nie etap "kończ Waść,wstydu oszczędź"?Może warto się już skupić na pracy w Polskim Instytucie Filmowym,a dać młodym robić filmy?
Komentarze
Prześlij komentarz