Europejskie Nagrody Filmowe we Wrocławiu
Nie było bardzo głośno o tym, że ceremonia rozdania Europejskich Nagród Filmowych w tym roku odbywa się we Wrocławiu. To wyjątkowe wydarzenie dla wszystkich kochających kino europejskie (takich np jak piszący tę relację kinomaniak). W końcu w Polsce odbywają się wydarzenia kulturalne oglądane przez miliony widzów. Duża w tym zasługa prezydenta Wrocławia. Ale przede wszystkim Oskar dla "Idy", nagrody dla Szumowskiej w Berlinie za "Body/Ciało", ostatnie sukcesy "Córek dancingu" na festiwalu w Sundance pomagają zwrócić uwagę filmowców na Polskę. Mamy się czym pochwalić i czas na większą promocję na świecie polskiego kina.
Więcej takich wydarzeń w Polsce, bo mamy zarówno świetną infrastrukturę w postaci nowoczesnych sal, jak i wspaniałych artystów, niczym nie ustepującym europejskim sławom. Jestem naprawdę dumna, że tak ważna dla europejskiego kina uroczystość odbywa się we Wrocławiu.
Uroczystość prowadził Maciej Stuhr, który moim zdaniem świetnie poradził sobie z rozśmieszaniem i zapobieganiem krytycznym sytuacjom (przy przyznawaniu nagrody za najlepszą scenografię na scenę weszła kobieta która nie była osobą nagrodzoną). Poradził sobie językowo (a wcale nie jest to proste,zwłaszcza że w kilku językach mówił). Może nie każdy rozumie aluzje do polskiego rządu ani polski specyficzny humor, ale mi się podobało.
Świetnie że Małgorzata Szumowska dostała nagrodę publiczności za "Body/Ciało", a główna nagroda dla niemieckiej reżyserki za "Toni Ederman" absolutnie się należała. Film ten zebrał najważniejsze nagrody i myślę że jest głównym kandydatem do Oskara za film nieanglojezyczny w 2017 roku. Fajnie że jest coraz więcej kobiet reżyserek i mam nadzieję że ta tendencja się utrzyma.
Kilka akcentów politycznych jak występ członkini Pussy Riot czy występ Agnieszki Holland (z komputerowego gabinetu owalnego-Holland reżyseruje kilka odcinków "House of Cards") aluzje Stuhra czy występ Maji Ostaszewskiej pokazały że artyści nie będą cicho. Paradoksalnie sytuacja polityczna daje im gotowe historie na dobre filmy.
A na koniec raz jeszcze- Brawo Wrocław!
Więcej takich wydarzeń w Polsce, bo mamy zarówno świetną infrastrukturę w postaci nowoczesnych sal, jak i wspaniałych artystów, niczym nie ustepującym europejskim sławom. Jestem naprawdę dumna, że tak ważna dla europejskiego kina uroczystość odbywa się we Wrocławiu.
Uroczystość prowadził Maciej Stuhr, który moim zdaniem świetnie poradził sobie z rozśmieszaniem i zapobieganiem krytycznym sytuacjom (przy przyznawaniu nagrody za najlepszą scenografię na scenę weszła kobieta która nie była osobą nagrodzoną). Poradził sobie językowo (a wcale nie jest to proste,zwłaszcza że w kilku językach mówił). Może nie każdy rozumie aluzje do polskiego rządu ani polski specyficzny humor, ale mi się podobało.
Świetnie że Małgorzata Szumowska dostała nagrodę publiczności za "Body/Ciało", a główna nagroda dla niemieckiej reżyserki za "Toni Ederman" absolutnie się należała. Film ten zebrał najważniejsze nagrody i myślę że jest głównym kandydatem do Oskara za film nieanglojezyczny w 2017 roku. Fajnie że jest coraz więcej kobiet reżyserek i mam nadzieję że ta tendencja się utrzyma.
Kilka akcentów politycznych jak występ członkini Pussy Riot czy występ Agnieszki Holland (z komputerowego gabinetu owalnego-Holland reżyseruje kilka odcinków "House of Cards") aluzje Stuhra czy występ Maji Ostaszewskiej pokazały że artyści nie będą cicho. Paradoksalnie sytuacja polityczna daje im gotowe historie na dobre filmy.
A na koniec raz jeszcze- Brawo Wrocław!
Komentarze
Prześlij komentarz