Arfonsky i jego "Mother!"

Nowy film Arfonsky'ego jest chyba jednym z najtrudniejszych do zrozumienia. Plejada pierwszego garnituru aktorów Hollywodu takich jak Lawrence i Bardem wg mnie filmu nie ratuje...nie wiem o czym był ten film! Z wielu recenzji dowiedziałam się, że to było o twórczej niemocy, o braku inspiracji i natchnienia. Artysta-poeta, który nie pisze, bo nie ma o czym. Potrzebuje wydarzeń dramatycznych żeby napisać utwór, który spowoduje że tłumy fanów ruszą na jego dom. Dom też jest symbolem - kobieta. Jennifer Lawrence gra żonę Poety. Dobrą, wiecznie w tle swojego męża, zakochaną w nim i mu oddaną. Mimo że mąż od pierwszego kadru filmu unika jej, woli towarzystwo fana, który wpada do jego domu znikąd. Bardem został dobrze dobrany do tej roli - jego macho uroda pasuje do narcystycznej osobowości bohatera. Pytanie czy Lawrence, którą znamy z ról silnych kobiet poradziła sobie z ukazaniem bezradności i delikatności? Film jak to u mistrza Arfonsky'ego ma klimat. Cały czas widz czuje się jak w ciasnym, dusznym pokoju. Problemem niestety są dialogi i sam scenariusz. Krytycy mówią o surrealizmie, ale przecież jego doskonałe Requiem dla snu czy rewelacyjny Czarny łabędź były również surrealistyczne, ale z dobrym scenariuszem i logika wywodu. Tutaj tego zabrakło. Złośliwi piszą, że nie należy zatrudniać swojej dziewczyny do filmu. Lawrence jest dziewczyna Arfonsky'ego.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zacznijmy od nowa - świetna muzyka i nic poza tym

Bogowie-dobre polskie kino

Mama - film, którego nie można pominąć