Paterson-poezja w autobusie
Jarmush wraca na ekrany z bardzo udanym "Patersonem", filmem który jest hołdem dla wszystkich artystów. Kino ciepłe, bez fajerwerków, z niewieloma dialogami,ale świetnie nakręcone i perfekcyjnie wyreżyserowane. Film prosty, ale przesiąknięty jarmush-owskim realizmem magicznym.
Opowieść o kierowcy autobusu, który w wolnym czasie od pracy pisze wiersze, uwodzi małymi środkami. Główny bohater codziennie ma te same rytuały, praca, wychodzenie z psem narzeczonej, wieczorne piwo w barze, gdzie codziennie rozmawia z tymi samymi osobami. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie wiersze, które kierowca pisze w wolnych chwilach. Poezja jest w każdym kadrze filmu, zwyczajne czynności nabierają artyzmu, a niepozorni obywatele amerykańskiego miasteczka okazują się być utalentowanymi malarzami, aktorami czy poetami. Bohater w pralni spotyka młodego rapera, który uczy się śpiewania o swoim mieście, rozmawia z dziewczynką piszącą bardzo dojrzałe poematy, ogląda wyczyny bezrobotnego aktora w pubie- wszyscy są tutaj artystami.
Jarmush stawia tezę, że bycie artystą wynika z potrzeby serca, to nie jest zawód, ale powołanie. Nie zależy też od wieku twórcy. To ciągła potrzeba tworzenia określa bycie artystą. Jedna z bohaterek mówi o swoim eks- chłopaku: "On jest bezrobotnym aktorem, ubarwia i dramatyzuje rzeczywistość, bo musi cały czas grać". Potrzeba opisania lub namalowania rzeczywistości otaczajacej na swój sposób daje spełnienie.
Adam Driver, znany głównie z niekomercyjnych produkcji, zagrał rolę młodego poety w sposób perfekcyjny. Rola wymarzona dla niego, bo to aktor nie kojarzony z hollywodzkim światem celebrytów.
Warto w te zimne wieczory stycznia wybrać się do kina na "Patersona" by pobyć przez 2 godziny w pięknym świecie Jarmusha.
Opowieść o kierowcy autobusu, który w wolnym czasie od pracy pisze wiersze, uwodzi małymi środkami. Główny bohater codziennie ma te same rytuały, praca, wychodzenie z psem narzeczonej, wieczorne piwo w barze, gdzie codziennie rozmawia z tymi samymi osobami. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie wiersze, które kierowca pisze w wolnych chwilach. Poezja jest w każdym kadrze filmu, zwyczajne czynności nabierają artyzmu, a niepozorni obywatele amerykańskiego miasteczka okazują się być utalentowanymi malarzami, aktorami czy poetami. Bohater w pralni spotyka młodego rapera, który uczy się śpiewania o swoim mieście, rozmawia z dziewczynką piszącą bardzo dojrzałe poematy, ogląda wyczyny bezrobotnego aktora w pubie- wszyscy są tutaj artystami.
Jarmush stawia tezę, że bycie artystą wynika z potrzeby serca, to nie jest zawód, ale powołanie. Nie zależy też od wieku twórcy. To ciągła potrzeba tworzenia określa bycie artystą. Jedna z bohaterek mówi o swoim eks- chłopaku: "On jest bezrobotnym aktorem, ubarwia i dramatyzuje rzeczywistość, bo musi cały czas grać". Potrzeba opisania lub namalowania rzeczywistości otaczajacej na swój sposób daje spełnienie.
Adam Driver, znany głównie z niekomercyjnych produkcji, zagrał rolę młodego poety w sposób perfekcyjny. Rola wymarzona dla niego, bo to aktor nie kojarzony z hollywodzkim światem celebrytów.
Warto w te zimne wieczory stycznia wybrać się do kina na "Patersona" by pobyć przez 2 godziny w pięknym świecie Jarmusha.
Jestem bardzo ciekawa tego filmu, moja mama się nim zachwyciła- a ja jeszcze ciągle zabieram się za jego obejrzenie!
OdpowiedzUsuńGorąco polecam! Film klimatyczny spokojny i piękny dialogami oraz obrazami.
Usuń