Powidoki i Konwój-dobre polskie kino na weekend

Oba filmy weszły do kin równocześnie i choć reprezentują zupełnie inne gatunki to co je łączy to kawał dobrej roboty aktorskiej. "Powidoki" są popisem fenomenalnej gry Bogusława Lindy,w "Konwoju" napięcie buduje Więckiewicz,Bluszcz,Gajos i Ziętek. Jeden i drugi film gorąco polecam!

O "Powidokach" głośno było jeszcze przed zakończeniem zdjęć w Łodzi w związku z niecenzuralnymi wypowiedziami Lindy na temat mieszkańców tego miasta. Śmierć Andrzeja Wajdy nadała filmowi status "ostatniego" co też zobowiązuje. Promocja filmu na świecie spadła na Bogusława Lindę, który ponownie nie wytrzymał i skomentował po swojemu, że scenariusz był totalnym gniotem i że musiał mocno się aktorsko wysilić by w ogóle film był strawny. To co pokazuje Linda na ekranie jest powrotem do jego najlepszych ról: z "Przypadku" Kieślowskiego i "Kobiety samotnej" Agnieszki Holland. Kiedy nie był jeszcze Franzem Mauerem z "Psów" ani bodygardem z "Sary". Talent Lindy nie został wykorzystany, obsadzenie go w komercyjnych produkcjach dało sławę, ale i stało się przekleństwem. Nie wiem czy w trakcie kręcenia "Powidoków" dochodziło do konfliktów między Wajdą a Lindą,bo sam mówi że zagrał inaczej niż chciał reżyser, ale ja jestem zachwycona efektem! Ma się wrażenie że Linda rolą Strzeminskiego, artysty totalnego i bezwzglednie wiernego swoim wartościom, mówi też coś o sobie. 

"Powidoki" to opowieść o jednym z najwybitniejszych funkcjonalistów XX wieku, Władysławie Strzemińskim, założycielu pierwszego centrum sztuki współczesnej i profesorze akademii sztuk pięknych w Łodzi. Strzemiński był mężem awangardowej rzezbiarki Katarzyny Kobro. Wajda nie skupia się jednak na sztuce, ale na polityce. Strzeminski nie chciał zgodzić się z nowym nurtem w sztuce "realizmem socjalistycznym" i za to władza zabiera mu wszystko- pracę,pozycję,przyjaciół. Do końca zostają przy nim jego studenci i Julian Przyboś, który próbuje mu pomóc poprzez swoje znajomości w partii.

"Konwój" Marcina Żaka to trzymający w napięciu thriller drogi. Film w trakcie którego brak tchu i po obejrzeniu którego serce wali jak po zawale. Żakowi udało się zrobić kino mocne, ale bez epatowania przemocą. Ze świetnymi aktorami, którzy są tak naturalni w swojej grze, że widz może wejść w historię jak w dokument. Dialogi i realia Polski oddane bez przekłamań i koloryzacji. 

Historia dotyczy przewiezienia w konwoju groźnego więźnia do zakładu psychiatrycznego. W miarę jazdy okazuje się że plan jest by go żywego nie dowieść. W obronie życia skazańca staje młody student prawa,zięć dyrektora zakładu karnego. Czy uda mu się uratować skazańca, który brutalnie zabił strażników więziennych? Fabuła z każdą minutą komplikuje się. 

Gajos w roli zdemoralizowanego dyrektora zakładu karnego jest jak zawsze perfekcyjny. Więckiewicz wraca po średnio udanym wcieleniu się w Wałęsę z naprawdę dobrą kreacją. Ale absolutnie doskonały jest Bluszcz. Znany raczej z ról drugoplanowych pokazał w "Konwoju", że ma ogromne możliwości aktorskie. 

Ciekawym, zastosowanym przez reżysera manewrem jest postawienie granicy między światem mężczyzn,którzy są w większości zdegenerowani,a światem kobiet, uczciwych i moralnych. Dwóch mężczyzn, którzy bronią prawa, grają wątli i o delikatnej urodzie Ziętek (student prawa) i Lewandowski (prokurator). Oni też należą do świata kobiet. 

Zapraszam do kina na polskie filmy, bo coraz bardziej warto!


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zacznijmy od nowa - świetna muzyka i nic poza tym

Bogowie-dobre polskie kino

Mama - film, którego nie można pominąć