Frank - alternatywa alternatywy


                                                    Michael Fassbender z głową

"Frank" to film bardzo orygninalny, trudno go zakwalifikować do jakiegoś konkretnego gatunku. Są tu elementy komedii, dramatu, filmu muzycznego. Niebezpieczna mieszanka daje w efekcie bardzo ciekawe widowisko. Duża w tym zasługa świetnych aktorów, ale i reżyserii Lenego Abrahamsona. Przyznam, że mam słabość do Michaela Fassbendera ("Głód", "Wstyd", "Zniewolony") jest doskonałym aktorem nawet jak gra z plastikową glową założoną na swojej...
Ta głowa plastikowa jest centralnym punktem filmu. Tytułowy Frank jest charyzmatycznym liderem zespołu alternatywy muzycznej, marzącym o nagraniu naprawdę dobrej płyty, która nie będzie płytka, banalna czy przeciętna. Jego zespół o ekscentrycznej nazwie "Soronprfbs" składa się z młodych, zdolnych artystów. Frank od lat żyje z plastikową głową, ukrywając swoją twarz. Do jego zespołu przypadkowo dołączy Jon, całkiem zwyczajny chłopak interesujący się muzyką i jej tworzeniem, ale na razie bez większych sukcesów. Praca nad płytą połączy artystów, a bliskość jaka się między nimi narodzi doprowadzi do wyjaśnienia sprawy głowy.
Dużym atutem filmu jest świetne aktorstwo: irlandzki aktor Domhnall Gleeson w roli Jona, Maggie Gylenhaal w roli zakochanej we Franku członkini zespołu i wspaniały jak zawsze Michael Fassbender. Irlandzki dowcip to kolejny atut filmu - jest kilka scen tak absurdalnych, że nie można przestać się smiać. W początkowej scenie Jon idzie po ulicach miasta i w myśli komponuje nową piosenkę, a mijające go osoby i przedmioty włącza do jej tekstu. Warto iść na ten film choćby dla tej jednej sceny.
Abrahamson pokazał w filmie również potęgę mediów społecznościowych - Jon komunikuje się ze światem poprzez Twitter i youtube, które pomagają zespołowi osiągnąć sukces w Stanach. Ilość kliknięć na zamieszczony na youtube kawałek jest cenniejsza niż ilość sprzedanych płyt czy zagranych koncertów. Reżyser widać z przymrużeniem oka traktuje nowe media, jego bohater Jon każdego dnia wypisuje na Twitterze komunikaty typu: zjadłem obiad i idę spać. A kogo to interesuje?

Komentarze

  1. Recenzja bardzo zachęcająca, ale trzeba dodać, że jest to bardzo pesymistyczny film. Film o samotności człowieka... czy to ukrywającego się pod plastikową głową Franka czy nie potrafiącego znaleźć własnego miejsca w świecie Jona. A internet i media społecznościowe dają nam tylko złudne poczucie, że nie jesteśmy sami...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zacznijmy od nowa - świetna muzyka i nic poza tym

Bogowie-dobre polskie kino

Mama - film, którego nie można pominąć