Mama - film, którego nie można pominąć


                                          agresywny Steve (zdjęcie ze strony www.polityka.pl)


Długo przeze mnie wyczekiwany nowy film Xaviera Dolana (obecnego już na moim blogu), obsypany nagrodami przez krytyków na całym świecie, uhonorowany na festiwalu w Cannes to prawdziwa torpeda. Za każdym razem kiedy czytam entuzjastyczne recenzje ogarnia mnie niepokój, że film nie będzie taki dobry jak o nim piszą i mówią. W przypadku "Mamy" nie było rozczarowania. Dolan przypomina mi Godarda - fascynat kina, znający świetnie nurty i trendy, nałogowy oglądacz, który zaczyna kręcić własne filmy i dobrze korzysta ze swojej filmowej wiedzy. W jego filmach widać zresztą fascynację nową falą francuską, ale jest to fascynacja przefiltrowana przez wychowywanie się na teledyskach i grach komputerowych. Można zarzucić mu efekciarstwo, ale produkt końcowy bardzo mi odpowiada. Dolan stworzył swój własny gatunek.

Zaczynając od konsekwentnej narracji, dynamicznego rytmu filmu, doskonałych zdjęć, ciekawych kadrów, poprzez świetne aktorstwo i muzykę, która jak zawsze "gra" w filmach Dolana równorzędną z aktorami rolę powstaje dzieło spójne i intrygujące. W "Wyśnionych miłościach" odkrył na nowo piosenkę z lat 60-tych "Bang bang", w "Mamie" pobrzmiewają hity z lat 90-tych jak "Blue" Eiffel 65 czy piosenka Celine Dion "On ne change pas" (jeden z bohaterów mówi o Celine Dion "tańcz, ona jest naszym dobrem narodowym"). Piosenki, które lubimy i które podnoszą wartość filmu jednocześnie są bardzo dobrze dobrane do scen w filmie. Inną sprawą jest zabieg marketingowy - soundtracki z filmów Dolana świetnie się sprzedają, bo to po prostu dobre piosenki, o których może już zapomnieliśmy, ale chętnie posłuchamy na nowo.

Aktorzy są mocnym punktem każdego filmu Dolana, a w przypadku "Mamy" grający agresywnego syna z ADHD chłopak jest tak naturalny, że cały film zastanawiałam się czy Dolan nie zatrudnił jakiegoś faceta z ADHD, bo aż trudno uwierzyć tej energii na ekranie. Tytułowa Mama, ubrana w pstrokate stroje z cekinami, to chyba jedna z bardziej dramatrycznych postaci matek w światowej kinematografii. Jej walka o syna jest przejmująca i wzruszająca. Postacie Dolana przypominają trochę postacie z filmów Almodowara, trochę dziwne, niby zwyczajne, ale na swój sposób charakterystyczne.

Kadry w tym filmie grają główną rolę, podobnie jak aktorzy i muzyka. Prawie cały film oglądamy na połowie ekranu, kadr rozszerza się tylko w krórkich chwilach szczęścia bohaterów. Nie trudno się domyślić, że jest to metafora za bliskiej relacji matki z synem, ale jednocześnie nowatorski pomysł reżysera na złamanie konwencji filmowej.

Miejscem akcji filmów Dolana jest zawsze Kanada, o której wiele nie wiemy. Widzimy życie jakie toczy się w domkach na przedmieściach, czy na wsi czy w centrum miast, ale nie jesteśmy w stanie dokładnie stwierdzić jakie to miasto, który rok i czy to na pewno Kanada. Trochę przypomina Skandynawię, jest tajemnicza i klimatyczna, trochę faktycznie na końcu świata.

O wyjątkowości jego filmów świadczą sceny, których nie da się zapomnieć - w "Wyśnionych miłościach" był to taniec trójki bohaterów do elektryzującej piosenki "Pass this on" The Knife, w "Mamie" to zabawa popkulturową operą mydlaną - matka wyobraża sobie dalsze losy swojego syna, który kończy szkołę, studia i żeni się z fajną dziewczyną. Jest to wizja tak kontrastująca z codzienną rzeczywistością trudów życia z synem, że jeszcze bardziej podkreśla beznadzieję sytuacji matki. Scena tańca przy piosence "dobra narodowego" jest bardzo genderowa - główny bohater pomalowany tańczy jak dziewczyna z matką i sąsiadką.

Plot to fikcyjna historia dziejąca się w niedalekiej przyszłości - rząd Kanady ustanawia prawo o zatrzymaniu dożywotnio za zgodą rodziców trudnych i agresywnych dzieci w zamkniętych ośrodkach. Owdowiała matka agresywnego Steve'a postanawia sama zajmować się synem, mimo jego napadów złości. Pomaga jej nieśmiała i jąkająca się sąsiadka, nauczycielka. Tak jak w "Wyśnionych miłościach" trójka bohaterów powiązana jest toksyczną relacją, z której nie potrafią się wyplątać. Czy matce uda się uratować syna przed zamkniętym zakładem?

"Mama" jest na pewno najlepszym filmem Dolana, mam nadzieję, że nie ostatnim. Ten 25-latek ma talent, nie bez kozery okrzyknieto go "złotym dzieckiem światowej kinematografii". Przypomina Doriana Greya z ksiązki Oskara Wilde'a, nie ukrywa swojego zachwytu sobą. Może i narcyz, ale tworzy naprawdę dobre filmy. Trzeba je koniecznie zobaczyć!

Komentarze

  1. Za Twoją namową poszedłem i rzeczywiście byłem pod wrażeniem: http://kozmo.blox.pl/2014/11/Kozmobloxpl-Pictures-presents-Mama.html Mając 25 lat, kręcić takie filmy to jest naprawdę wielkie osiągnięcie.
    A wybierasz się na "Zimowy sen"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Złota palma w Cannes mnie zachęca do zobaczenia tego filmu.A Xavier Dolan jest doskonały (trochę mu Tom nie wyszedł,ale poza tym super!)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ministerstwo czasu

Wilk z Wall Street

Festiwal w Gdyni - co się dzieje z polskim kinem?