Las samobójców

Amerykański horror "Las samobójców", nakręcony na podstawie prawdziwej historii lasu w Japonii, zrobił na mnie wrażenie. Zła sława lasu Aokigahara, położonego u podnóża wulkanu Fudżi, sięga starożytności kiedy gęsty las uznawany był za miejsce zamieszkane przez duchy. Ale dopiero w latach 60-tych XX w. dzięki publikacji dwóch japońskich książek las stał się popularnym miejscem do odebrania sobie życia (drugim na świecie po moście Golden Gate w San Francisco). Samobójcy mają w zwyczaju zabierać do lasu namiot i plecaki z pożywieniem gdyby jednak zmienili zdanie. Od lat 70-tych funkcjonują w okolicy lasu patrole wolontariuszy, którzy szukają ciał. Przed wejściem do lasu stoją tablice ostrzegawcze z numerami na policję by jednak odwieść potencjalnego samobojcę od realizacji planu.

W 2014 Gus van Sant (tworca m.in."Słonia") nakręcił film dokumentalny o Aokigaharze, który zwrócił uwagę krytyków. O lesie samobójców dowiedziała się Ameryka. Pomysł na horror gotowy.
Reżyser Jason Zada na pewno oglądał japoński "Ring" i "Klątwę", w jego dziele widać mnóstwo nawiązań do japońskich filmów grozy, ale ponieważ "Las samobójców" jest skierowany do widza amerykańskiego to reżyser zrobił film mniej mroczny niż japońskie poprzedniki. Psychologia zastąpiła siły nadprzyrodzone. Głównym tematem nie są duchy zamieszkujące Aokigaharę, ale depresja która prowadzi człowieka do samobójstwa.

Niestety sama historia wymyślona przez Zadę jest niedopracowana, dość przewidywalna, momentami irytująca, niekonsekwentnie poprowadzona. Amerykanka przyjeżdża do Aokigahary by szukać siostry bliźniaczki, która ostatni raz widziana była pod lasem. Spotyka Amerykanina, który postanawia pomóc w poszukiwaniu siostry i razem ze swoim japońskim przyjacielem wchodzą do lasu. Cała seria zdarzeń w lesie jest bardzo przewidywalna, do tego pojawiają się wątki psychologiczne związane z dzieciństwem sióstr, które niby mają wyjaśniać dlaczego w ogóle młoda Amerykanka na stypendium zagranicznym wchodzi do lasu w celach samobójczych. Tłumaczą w sposób łopatologiczny.

Historia lasu, jego zła sława, azjatyckie podejście do śmierci mogłyby stworzyć ciekawy film. Ale z drugiej strony nie oczekuję od horroru ambitnego scenariusza i doskonałej gry aktorskiej. Mam się na horrorze bać i na tym się bałam. Klimat depresyjnej Japonii też się reżyserowi udał. Także w ogólnym rozrachunku można iść, bo jak na horror jest to moim zdaniem niezły film.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zacznijmy od nowa - świetna muzyka i nic poza tym

Bogowie-dobre polskie kino

Mama - film, którego nie można pominąć